niedziela, 8 grudnia 2013

Pastelowe szaleństwo...

Tym razem projekty dla Basi...
Sówki leterówki z imionami Laura i Jaś...


Na razie mała przytulanka - sowa...
Po akceptacji będzie uszyta też większa... 


Ptaszki z zawieszkami w bardzo delikatnych kolorkach...


Ten post będzie się powiększał... mam nadzieję... o kolejne pastelowe tworki...

czwartek, 28 listopada 2013

" Choineczki świąteczne " - mini podkładki

Dzień dobry Kochani Przyjaciele...
Długo mnie tu nie było... praca, praca, praca...
Ale udało się i pragnę Wam pokazać nowe świąteczne ozdoby...
Tym razem są to podkładki pod... no właśnie, to kwestia wyobraźni...
Mogą być zastosowane pod kubek, pod kieliszek z winem, albo... mogą sobie
leżeć na komodzie... przy świeczkach świątecznych...
Obiecałam sobie, że nie będę robić takich maleństw, te podkładeczki mieszczą się
w kwadracie 13x13 cm...
Dlaczego?
Otóż, robię je techniką "paper piecing"...
czyli kawałeczki tkanin doszywane są w ściśle określonym porządku...
Ta technika jest bardzo pracochłonna, czasochłonna i precyzyjna.
Ale cóż, uwielbiam to... nie mogłam się oprzeć.
Oto mój schemat...


Wybieram tkaniny, kroję je pamiętając o zapasach na szwy i systematycznie 
w odpowiedniej kolejności przyszywam do papieru. 
Dlaczego do papieru?
A no właśnie... dlatego, że są to malusie części... bez papieru nie udałoby się ich równiutko pozszywać... a poza tym, uzyskuje się wspaniały efekt... różnych warstw...


Po połączeniu wszystkich elementów usuwam papier i dale już postępuję tak, 
jak z każdym innym patchworkiem...
czyli pikuję 3 warstwy razem...
A to efekt końcowy....



Prawda, że są słodkie?

Oczywiście można je zamówić... będą w różnych zestawach świątecznych tkanin...
do ustalenia...
Całuski Kochani... do usłyszenia....

piątek, 15 listopada 2013

"Róża Betlejemska" II - serweta

Witam Was Kochani...
ostatnio zupełnie nie mam czasu na pisanie...
praca, praca, szycie, szycie....
ale nie narzekam... kocham to, co robię ...
Powstają nowe rozetki, z nowiuśkiej kolekcji tkanin świątecznych...
"Róża Betlejemska" II - powstaną z tych samych tkanin tylko dwie sztuki...
Jedna jest już zamówiona, ale druga czeka na chętną osobę do zakupu ...


W SPRZEDAŻY.....


I gotowa...



A w między czasie kończę skarpety... które pojadą do słodkich
dzieciaczków w Anglii...


Na każdej skarpecie będzie jeszcze umieszczone imię malucha...
Mam nadzieję, że się spodobają...
Kiedy tylko je skończę, pokażę Wam efekt końcowy...


A tak wyglądają ukończone...

CAŁUSKI ....

wtorek, 5 listopada 2013

Pielęgnacja patchworków...

Kochani, ponieważ wiele osób pyta, jak się pielęgnuje patchworki, 
oto moje rady....

PRANIE naszego quiltu:
wszystkie tkaniny przed szyciem dekatyzuję. Jest to obowiązkowa czynność.
Tak więc, kiedy gotowy wyrób wypierzemy, nic się nam nie skurczy. 
Oczywiście, bawełna ma tendencje do lekkiego marszczenia po wypraniu, ale ponieważ na patchworkach są pikowania, one trzymają wszystko na swoim miejscu.
Wszystkie quilty pierzemy w temperaturze - UWAGA 30 stopni !!!
Jeśli są to małe elementy, takie jak serweteczki, najlepiej je umieścić w specjalnym woreczku do prania. Jeśli większe - zwijamy prawą stroną do środka i luźno przewiązujemy np. starą pończochą.
Przy praniu narzut wystarczy je dokładnie złożyć, również prawą stroną do środka.
Używajmy delikatnych płynów a nie proszków. 
Wybierajmy krótki cykl prania z lekkim wirowaniem, a najlepiej odcisnąć nadmiar wody w ręczniku.
Jeśli nasz wyrób ma plamę, potraktujmy ją np. delikatnym Vanishem do kolorów i natychmiast wypierzmy.
Po wyjęciu quiltu z pralki rozłóżmy go na ręczniku, wygładźmy "zmarszczki" ręką, zwińmy w ręcznik i lekko ugniatajmy. W ten sposób szybko pozbędziemy się dużej wilgoci po lekkim wirowaniu.
Pamiętajmy, że bardzo ciemne kolory mogą jeszcze farbować, tak więc szybkie pozbycie się wody uratuje nasz patchwork przed barwnymi zaciekami.
Po takim wyciskaniu w ręczniku, w zasadzie nasz wyrób gotowy jest do lekkiego prasowania.
Nasz quilt powinien być lekko wilgotny. I to jest idealny moment na użycie krochmalu w spraju.
Kolejna ważna a może najważniejsza rzecz - ustawienie żelazka i sposób prasowania.
Moje wszystkie quilty mają "na sobie" różne rodzaje nici: poliestrowe, bawełniane, jedwabne, nylonowe a w quiltach świątecznych, nici metalowe. 
Żelazko ustawiamy na dwie kropeczki !!! lub nylon !!!
Jeśli żelazko będzie za gorące... nie chcę myśleć, co się stanie.
I druga ważna sprawa - nie jeździmy żelazkiem po prawej stronie, tylko dociskamy i delikatnie poruszamy je w prawo i lewo. Chodzi o ty, by nie rozciągać paseczków, trójkącików i innych wzorów. 
Oczywiście po lewej stronie możemy troszkę "pojeździć" ale po prawej nigdy.
I starajmy się prasować prawą stronę przez delikatną, gładką ściereczkę. Niektóre bowiem mają wytłoczony wzorek, który... zwyczajnie odbije się na naszym patchworku.
I to tyle. 
Nie, nie przerażajcie się Kochani tymi zabiegami... traktujcie patchworki normalnie, bez zbędnego "chuchania i dmuchania". Po prostu, traktujcie je z miłością...



Rozetka "Nostalgia" - serweta

Witam Was Kochani...
Kolejna rozetka skończona i gotowa do drogi...
Była szyta specjalnie dla drogiej Przyjaciółki Beatki a w zasadzie dla Jej Mamy...
Ale to my z Beatką ustalałyśmy barwy...
Rozetka będzie prezentem i niespodzianką...

Nazwałam ją "Nostalgia"... bo już troszkę poznałam Beatkę i szyjąc widziałam Jej rozmarzoną, uśmiechniętą i dobrą buzię... pasuje mi do Niej...


Jak Wam się podoba?

CAŁUSKI i do usłyszenia ....

piątek, 25 października 2013

Świąteczna "Skarpeta" na prezenty

Pierwsza świąteczna "Skarpeta" na prezenty gotowa.
Ponieważ pierwsza, bardzo długo to trwało...
Nie mogłam się zdecydować na kształt skarpety... podobał mi się bardzo but z wywiniętym noskiem do góry, ale nie miałam jakoś weny... w końcu musiałam coś postanowić i wyszła taka...
Muszę przyznać, że jest dość pakowna...
duuużo się zmieści w niej prezentów dla grzecznych dzieci...
Stanowi również bardzo fajną ozdobę...
Ponieważ jest to skarpeta na zamówienie, namalowałam i ozdobiłam brokatem
słówko "żaba"...


Mam nadzieję, że się spodoba "żabce"...

POZDRAWIAM...



czwartek, 24 października 2013

Cebularze Koali... pyyyycha

Witajcie Kochani...
Dzisiaj podzielę się z Wami przepisem na super przekąskę...
Cebularze odkryłam 6 lat temu i zakochałam się w nich od pierwszego... kęsa...
Mój mąż Jakub odda najlepsze rarytasy za moje cebularze.
Przepisów jest bardzo dużo, ale podam Wam mój, wypracowany i zmodyfikowany.





CEBULARZE KOALI - przepis

Ciasto:
  • 2,5 szklanki mąki pszennej
  • 3 dag drożdży
  • 5 dag masła
  • 1 jajo
  • 3/4 szklanki mleka
  • po 1/2 łyżeczki: majeranku, tymianku, kminku
  • łyżeczka cukru
  • dobra szczypta soli
Nadzienie:
  • 3 duże cebule
  • 10 sztuk średnich pieczarek
  • kawałeczek boczku wędzonego
  • 10 plasterków sera żółtego
  • sól, pieprz, słodka papryka w proszku, 
  • sos sojowy
  • olej do smażenia
Ciasto drożdżowe przygotowuję od zrobienia zaczynu. 
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. 
Do miseczki daję pokruszone drożdże, cukier, troszkę letniego mleka i łyżkę mąki. Odstawiam na 15 minut do wyrośnięcia. 
W tym czasie robię nadzienie.
Podsmażam pokrojony w kosteczkę boczuś, dodaję cebulę pokrojoną w pół krążki i pieczarki pokrojone dość drobno... Doprawiam wszystko w momencie, kiedy już pieczarki troszkę się poddusiły...
Sporo pieprzu, sos sojowy i ciut soli... do smaku, jak kto woli... 
Ważne, aby składniki  farszu ładnie się połączyły i  aby odparować cały płyn. 
Ostawiam do wystygnięcia.
Kiedy już zaczyn podrósł, zabieramy się za ciasto.
Ciasto robię w maszynie do pieczenia chleba. Jest tam funkcja rozczynanie ciasta drożdżowego.
Do pojemnika wsypuję mąkę, przyprawy, jajo, roztopione i ostudzone masło, nasz rozczyn i resztę mleka. Włączam maszynę w ruch i obserwuje jak zachowuje się ciasto. Po paru minutach juz widać, czy trzeba dosypać więcej mąki lub dolać ciut mleka. Sprawdzam dotykając ciasto szybkim ruchem, jeśli się lepi - dodaję mąki. Cały proces wyrabiania ciasta trwa 1 i 1/2 godziny. 
Po tym czasie, kiedy ciasto podwoiło swoją objętość, dzielimy je na 16 kawałeczków.
Formujemy kulki i lekko spłaszczamy dłonią.
Układam je na dwie blachy wyłożone papierem do pieczenia, po 8 sztuk na blasze.
Po środku krążka robię wgłębienie i delikatnie nakładam farsz. Na koniec, ser żółty kroję drobniutko i posypuję farsz. Aby nasze cebularze ładnie wyglądały, smaruję brzegi ciasta mlekiem. 
Obie blachy wkładam do nagrzanego piekarnika do 175 stopni i piekę 30 minut. W połowie czasu zamieniam położenie blach - inaczej cebularze na górnej blasze się przypalą a na dolnej będą blade.

Cebularze smakują zawsze i wszędzie... są super na kolację, jeśli zostaną - raczej wątpię - na zimno na śniadanie, a rewelacyjnie smakują podane do barszczu.  

SMACZNEGO...









poniedziałek, 21 października 2013

"Mikołaj" przed pierwszą podróżą... bieżnik lub ozdoba na ścianę...

Witam Was... Mikołaj powoli pakuje prezenty i przygotowuje się do podróży...
Biedaczek jest już wiekowy, potrzebuje duuużo czasu na dotarcie do celu....
A tym celem jest... Łódź...
Musi się jeszcze ładnie wypielęgnować, lekko zmarszczki wyprasować, poucinać
niechciane nitki z kubraka i... w drogę...
Jest trochę zły na mnie, bo marny ze mnie fotograf. 
Był cierpliwy, wyginał się na wszystkie strony, pięknie pozował, dumnie brodę
podnosił, a ja... zawiodłam go. 
Cierpliwość do szycia mam, ale do robienia zdjęć... niestety, nie...
Na żywo,  face to face jest o wiele przystojniejszy...




Całuski Kochani, do usłyszenia...

niedziela, 20 października 2013

Gwiazdkowa "Szóstka"... serwetki kawowe...

Witam Was Kochani... 
no i po niedzieli... mimo paskudnej pogody i sennego samopoczucia, udało mi się wykszecać odpowiedni nastrój do szycia... Bez odpowiedniej muzyki nie wyobrażam sobie pracy... 
Dzisiaj miałam nastrój na jazzujące nuty... był mój ukochany Pat Metheny, George Benson, 
Ella Fitzgerald i abolutny nr 1, fantastyczny, dla mnie MASTER nastroju - Frank Sinatra.
Znam Jego wszystkie utwory, bardzo dużo z nich wprowadziliśmy do naszego repertuaru...
nie ma to jak... szyć, dotykać cudownych tkanin, myśleć o osobach, dla których się szyje
i nucić ukochane piosenki... 

Dzisiaj zakończyłam Gwiazdkową "Szóstkę" dla Kochanej Stefanii...
Znalazłyśmy się na facebooku, w zasadzie od razu stałyśmy się sobie bliskie...
jak SIOSTRY... i zostałyśmy SIOSTRAMI...


Serwetki kawowe są o wymiarach 25 cm x 25 cm...


Zabrałam się również za kończenie Mikołaja... dla Steni...
chłopak nabiera kształtów... 
niestety, jeszcze troszkę czeka mnie pracy. Przepikowałam juz wszystkie kontury...
Zostało przepikowanie wolnych przestrzeni tła i myślę o fikuśnych pikach na drzewku, 
czapce i kurteczce...
Bardzo chciałabym skończyć do wtorku, żeby w środę wszystko pięknie
i bezpiecznie zapakować i wysłać do... Łodzi...



broda i wąsy już są wyrychtowane... srebrną nicią...

CAŁUSKI drodzy Przyjaciele, do usłyszenia...

czwartek, 17 października 2013

"Jesienna zaduma" - serweta...

Jak widzicie, praca wre, wena mnie nie opuszcza...
Dostałam nowe tkaniny, które musiałam zdekatyzować...
Zanim przeschną, w przerwie dokończyłam "Jesienną Zadumę"...
serwetę o wymiarach 22" x 22" ( 56cm x 56cm).
Chyba zakochałam się w tym wzorze... mimo niełatwego wykonania.




"Jesienna zaduma" jest dostępna i czeka na nowy domek..jedyny taki egzemplarz...
SPRZEDANA ...

Z A P R A S Z A M ....

Fuksje... serwetki kawowe

Witam Was Kochani...
Dzisiaj raniutko skończyłam kolejne zamówienie... serwetki kawowe "Fuksje"...
Wskazówki jakie dostałam od Pani, która je zamawiała - "w pastelach i troszkę różu proszę..."
Przyznam się Wam szczerze, że za różem nie przepadam... ale, udało mi się odciąć od moich upodobań i starałam się wybrać tkaniny, spoglądając na nie oczami tej Pani. Troszkę jeszcze nazbierałam informacji o Jej guście i wystroju mieszkania.


Tkaniny, które wybrałam, pochodzą z amerykańskiej firmy Maywood Studio z kolekcji 'Fuksja II', Fuksja I oraz Chelsea Boutique. Niestety Chelsea Boutique  - tkanina w kolorze kawy z mlekiem, z pięknym designem, już jest niedostępna. Wielka szkoda, bo miałam ochotę coś jeszcze z niej stworzyć.
Tak więc pomysł - moje ukochane paseczki... tym razem o 1/4 cala szersze...

Tak wygląda złożona tzw. "kanapka"


Widać spód materiału, środek - ocieplina oraz wzorzysty wierzch...
Tak złożoną kanapkę pikuję. W tym przypadku po szwie, wszystkie paseczki.
Dopiero po pikowaniu należy wszystkie trzy warstwy dociąć.
Kiedy już mamy zszytą, przepikowaną naszą "kanapkę, czas na lamówkę. 
W tym wypadku wycięłam paseczki o szerokości 1 i 1/2 cala. 
Po prawej stronie lamóweczkę przyszyłam maszynowo, 
natomiast po lewej stronie podłożyłam ją ręcznie. 
Chcecie wierzyć lub nie, ale podłożenie tych 6-u serwetek zajęło mi...
bagatela - 4 godziny...


Łączny czas wykonania tych sześciu serwetek kawowych o wymiarach 14" x 11" (35cm x 28cm)
to około 10 - 11 godzin. Oczywiście nie non stop.... bez pośpiechu...
ja nie lubię się spieszyć z wykonywaniem moich quiltów. 
Każdy jest dla mnie wyjątkowym i jedynym egzemplarzem.
KOCHAM je szyć ...

A oto efekt końcowy...
Zdjęcie zrobione z samego rana w pośpiechu moim telefonem, ponieważ serweteczki są już w Gdańsku...



A ja zabieram się za następne zamówienia....

Do zobaczenia Kochani....

niedziela, 13 października 2013

"Klimaciarskie" naleśniki Koali

Witam Was Kochani...
Jesienna niedziela... sprawiła, że przypomniałam sobie, jak bardzo długo szukałam właściwego i ukochanego smaku  naleśników. Niby takie proste, niby takie zwyczajne, ale wiele lat poszukiwałam...
Pamiętam dokładnie, że jako dzieciak gdzieś, kiedyś u kogoś jadłam naleśniki o niebiańskim smaku.
Byłam zachwycona, wniebowzięta i jadłam, jadłam, jadłam 
starając się dokładnie zapamiętać ten smak.
Po powrocie natychmiast zdałam dokładną relację mojej kochanej Babci 
a Ona dosłownie w tej samej chwila zabrała się za przyrządzanie ich według moich... wskazówek. Smażyła je i czekała z poważną miną  na moją opinię... Niestety, nie były one takie, jak bym chciała. 
Babunia znakomicie i pysznie gotowała, ale do naleśników chyba nie miała cierpliwości, 
albo moje wskazówki były byle jakie.
Miałam też koleżankę, moją sąsiadkę mieszkającą piętro niżej, później była moją jedyną przyjaciółką i jest... mam nadzieję do dzisiaj. Ona tak samo jak ja kochała naleśniki. 
Jej mama robiła je podobnie do moich wymarzonych, ale ciągle czegoś im brakowało.
Aż pewnego dnia, całkiem nie dawno, zaczęłam szperać, szukać, porównywać przepisy 
i sprawdzać je w kuchni. Drogą smakowania, porównywania, modyfikacji 
znalazłam mój magiczny, niebiański smak naleśników. 
Różnią się one od tych z dzieciństwa, bo przecież z latami nasze smaki się zmieniają. No i kiedyś nie było takich składników jak dzisiaj. Ale takie właśnie kocham i ja i mój Kuba.


"Klimaciarskie" naleśniki Koali   przepis na 16 sztuk

2 szklanki mąki
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
2 szklanki mleka
1/2 szklanki wody gazowanej
4 jajka
2 łyżki oleju
kilka kropel ciemnego sosu sojowego
masło do smażenia

Do przesianej mąki dodaję przyprawy, sos, olej, mleko i wodę.
Ubijam tak, aby powstało gładkie, rzadkie ciasto.
Odstawiam je w spokoju na 10 minut i dopiero po tym czasie albo dolewam mleka, jeśli wyszło za gęste, albo dosypuję mąki, jeśli za rzadkie. Najczęściej jest akurat.
Na rozgrzaną patelnię rozsmarowuję ciut, ciut masełka i chochelką wlewam troszkę ciasta. Najsmaczniejsze są takie... cieniutkie... Smażę je i podziwiam piękny wygląd i kapitalny aromat.
A potem to już kwestia gustu i chwili z czym je podaję. Najczęściej połowa znika zaraz po usmażeniu...
SMACZNEGO...


czwartek, 3 października 2013

Gotowe... pierwsze patchworki na Boże Narodzenie

Na, nareszcie, cieszę się ... pierwsze puzzle poskładane i zakończone...
Najwięcej pracy jest przy samym składaniu trzech warstw i przy pikowaniu...
Każdy quilt jest inny, nie ma dwóch takich samych...
I to właśnie kocham...
Nie wyobrażam sobie "tłuc" strasznych ilości identycznych projektów...
Każdego dnia mam inny nastrój, każde moje zamówienie jest realizowane w 90% dla specjalnej osoby...
Tkaniny zamawiam w specjalistycznych sklepach... nawet kiedy zamawiam, moje nastawienie jest za każdym razem inne...
Nie wiem, czy to dobrze, czy źle... taka już jestem...
dobry nastrój przy szyciu to podstawa...

"Christina's Christmas Dream" - zamówienie dla Bożenki zakończone...



Wszystkie tkaniny to bawełna 100% wyprodukowana w USA, głównie dla MODY...
Co roku są w sprzedaży inne kolekcje, tak więc nie można przyzwyczajać się do wzorów...
Szkoda...
Niektóre są tak piękne, że... żal, kiedy znikają...

Kolejne zamówienie zrealizowane, dla Eugenii, mamy Bożenki...
"Świąteczne Trio"...



Wykorzystałam panele świąteczne... "śmieszne" mikołaje.... napisy, ...
Było to dość trudne... wymiary... pocięłam paseczki 1 i 1/4 cala z tkanin świątecznych i kombinowałam
... żeby uzyskać wymagane wymiary...
Mam nadzieję, że spodobają się...

Kolejna wykończona serweta świąteczna...  to...
"Róża Betlejemska" - jedzie do Janeczki...



"RÓŻA BETLEJEMSKA" - wymiary 55 cm x 55 cm 

Podobna możliwa na zamówienie...
zapraszam...

Kolejne ozdoby świąteczne będą już.... zaraz... 


Witam Was Kochani... dzisiaj jest już czwartek 10.10.2013...

Zakończyłam cały projekt - zamówienie dla Eugenii...
Do bieżnika zrobiłam cztery serweteczki kawowe o wymiarach 25 x 25 cm. 
Troszkę się nakombinowałam...
Chciałam, żeby były radosne i w typowych świątecznych barwach, ale żeby nie były...
kiczowate, jak to się może zdarzyć przy takich ozdobach.
Do tkanin patchworkowych dołączyłam śliczną taśmę ze złotą nitką. I to było to, o co mi chodziło. Udało mi się idealnie dopasować odcienie czerwieni i zieleni...



Najbardziej podoba mi się w quiltach to, że te małe "dzieła", tkaniny żyją, nie są płaskie.
Spowodowane jest to tym, że składają się z 3 warstw. Po odpowiednim przepikowaniu
można pewne elementy uwypuklić a pewne "schować".
Nawet jeśli "potraktujemy" quilt krochmalem, nie spłaszczymy tkanin. 
A do używania krochmalu bardzo namawiam. Najlepszy jest delikatny krochmal w sprayu.
Możemy go użyć - i ja tak robię - na suchy quilt. Spryskuję i szybko rozprowadzam ręką kropelki krochmalu, po czym prasuję.
A dlaczego polecam krochmal? Przede wszystkim dlatego, że zabezpiecza quilt przed plamami. 
Drobne rozlania spłyną po tkaninie a nie przenikną do niej.



Chcę się z Wami podzielić w jaki sposób pielęgnować quilty.

PRANIE naszego quiltu:
wszystkie tkaniny przed szyciem dekatyzuję. Jest to obowiązkowa czynność.
Tak więc, kiedy gotowy wyrób wypierzemy, nic się nam nie skurczy. 
Oczywiście, bawełna ma tendencje do lekkiego marszczenia po wypraniu, ale ponieważ na quiltach są pikowania, one trzymają wszystko na swoim miejscu.
Wszystkie quilty pierzemy w temperaturze - UWAGA 30 stopni !!!
Jeśli są to małe elementy, takie jak serweteczki, najlepiej je umieścić w specjalnym woreczku do prania. Jeśli większe - zwijamy prawą stroną do środka i luźno przewiązujemy np. starą pończochą.
Przy praniu narzut wystarczy je dokładnie złożyć, również prawą stroną do środka.
Używajmy delikatnych płynów a nie proszków. 
Wybierajmy krótki cykl prania z lekkim wirowaniem.
Jeśli nasz wyrób ma plamę, potraktujmy ją np. delikatnym Vanishem do kolorów i natychmiast wypierzmy.
Po wyjęciu quiltu z pralki rozłóżmy go na ręczniku, wygładźmy "zmarszczki" ręką, zwińmy w ręcznik i lekko ugniatajmy. W ten sposób szybko pozbędziemy się dużej wilgoci po lekkim wirowaniu.
Pamiętajmy, że bardzo ciemne kolory mogą jeszcze farbować, tak więc szybkie pozbycie się wody uratuje nasz quilt przed barwnymi zaciekami.
Po takim wyciskaniu quiltu w ręczniku, w zasadzie nasz wyrób gotowy jest do lekkiego prasowania.
Nasz quilt powinien być lekko wilgotny. I to jest idealny moment na użycie krochmalu w spraju.
Kolejna ważna a może najważniejsza rzecz - ustawienie żelazka i sposób prasowania.
Moje wszystkie quilty mają "na sobie" różne rodzaje nici: poliestrowe, bawełniane, jedwabne, nylonowe a w quiltach świątecznych, nici metalowe. 
Żelazko ustawiamy na dwie kropeczki !!! lub nylon !!!
Jeśli żelazko będzie za gorące... nie chcę myśleć, co się stanie.
I druga ważna sprawa - nie jeździmy żelazkiem po prawej stronie quiltu, tylko dociskamy i delikatnie poruszamy je w prawo i lewo. Chodzi o ty, by nie rozciągać paseczków, trójkącików i innych wzorów. 
Oczywiście po lewej stronie możemy troszkę "pojeździć" ale po prawej nigdy.
I starajmy się prasować prawą stronę przez delikatną, gładką ściereczkę. Niektóre bowiem mają wytłoczony wzorek, który... zwyczajnie odbije się na naszym quilcie.
I to tyle. 
Nie, nie przerażajcie się Kochani tymi zabiegami... traktujcie quilty normalnie, bez zbędnego "chuchania i dmuchania". Po prostu, traktujcie je z miłością...

A teraz zabieram się za następne zamówienia....

Miłego dnia życzę Wam wszystkim ...

28.10.2013 poniedziałek

Wariacja " Róży Betlejemskiej"...
Tym razem zamówienie dla mojej Przyjaciółki Dorotki...




Niestety, ciągle walczę z odpowiednim ustawieniem aparatu...
Ta czerwień na zdjęciu jest za ostra... w oryginale jest ciepła i stonowana...

Całuski Kochani... do usłyszenia...



niedziela, 22 września 2013

Mikołaje, gwiazdki... pierwsze inspiracje...


Mikołaje, gwiazdki, choinki, wianuszki, buciki na prezenty… jak to wszystko … uskrzydla… jak to wszystko sprawia, że staję się bardziej… romantyczna…
Dopiero jesień się zaczyna a ja już jestem w świątecznych klimatach.
Zaczęłam szycie wcześniej, bo mam bardzo dużo do zrobienia 
a nie chcę tego wszystkiego zostawiać na ostatnią chwilę. 
Zresztą, wykorzystuje jeszcze w miarę długi dzień. 
Szycie przy sztucznym świetle bardzo męczy moje i tak już strudzone oczy.
Zainspirowały mnie nowe tkaniny, które przez przypadek zobaczyłam w sklepie.
Natychmiast je zamówiłam i kiedy tylko "przyleciały" do mnie, zabrałam się za tworzenie.
Kilka pomysłów miałam już wcześniej w głowie, ale musiałam wszystko obliczyć, rozrysować...
I tak...


Pierwszy blok gotowy... tylko zszyte paseczki... do końca jeszcze bardzo daleko.
Muszę zdecydować, czy będą to małe serweteczki, czy bieżnik...
Kiedy to nastąpi, zrobię z tego "sandwitch" i przepikuję złotą nicią kontury choinki i każdy paseczek...
To na razie pomysł...
A dalej...


... no właśnie... może to będzie bieżnik?
Zobaczymy ....


Tym razem dzielnie i wytrwale towarzyszy mi nasz pierwszy, ukochany kocurek ... Kubuś...
A na "tapecie" składam bieżnik dla Przyjaciółki ...
Nazwałam go " Christina's Christmas Dream....


Odmierzanie, liczenie, dopasowywanie do konkretnego wymiaru...
Wszystko żyje z minuty na minutę. 
Nie miałam konkretnego projektu, tak jak czuję, tak kroję i zszywam.
I to właśnie kocham w patchworku...


Wszystko poskładane...
Teraz pozostaje dołączyć tylko środek i spód tworząc tzw. "kanapkę" i przepikować każdy paseczek i wszystkie kontury choinek, prezentów, kokardek... oczywiście złotą, metaliczną nicią... 
Paseczki pikuję zwykłym ściegiem, natomiast kontury rysunków tzw. free motion. 
Tzn. opuszczam ząbki maszyny w dół, szcieg na zero i przesuwam materiał w dowolnym tempie i w dowolnym kierunku... Wamaga to trochę treningu i wprawy. 
Po kilkudziesięciu godzinach takiego szycia, nie sprawia to już najmniejszego problemu.
Ponieważ dzisiaj domem zajął się mój Kochany mąż Kuba, miałam spokojną głowę i ...
 ...nastepny projekt zaczęty....
A na margnesie, Kuba zrobił dzisiaj znakomity obiad - kanie a la "schabowy"..
Znakomitość, rarytas i pychotka... 
Znamy kanie bardzo dobrze, tak więc nie martwcie się, 
jutro też powiem Wam dzień dobry na facebooku.


Tym razem będzie to bieżnik z mikołajem złożonym z aplikacji.
Na razie wszystkie elementy przygotowałam, muszę zdecydować o ostatecznych wymiarach...
No i zacznie się... zabawa...
Każdy drobiazg przyszyć specjalnym quiltowym ściegiem, dopasowaną kolorystycznie nicią...

To tyle na dzisiaj...
Każdym skończonym bieżnikim oczywiście, pochwalę się...

CAŁUSKI Kochani...





środa, 4 września 2013

Sowy "literówki"...

To właśnie, cała ja... tysiąc pomysłów na minutę...
Miałam dokończyć podkładki obiadowe w paseczki a przyszedł pomysł na ... sowy...
sowy "literówki"... dla maluszka, który przyjdzie na świat w grudniu... 
i natychmiast zabrałam się za pracę.
Wiedziałam, że przyszłej mamie Jasia podobają się paseczki biało - granatowe i kropeczki w tych samych kolorach. Czyli będą to sówki w marynarskich  kubraczkach.
No i zaczęłam od...


wycinania szablonu tułowia, brzuszka i literek.
Brzuszek i literki naprasowałam na tkaninę przy pomocy specjalnej 
cieniutkiej fizelinki dwustonnie klejonej.



Wycięłam aplikacje i zabrałam się za dodatkowe przeszycie, aby mieć pewność, 
że aplikacje będą się dobrze trzymały.
Wybrałam odpowiednie guziczki - oczka sówki i przyszyłam je.



Po przeszyciu aplikacji i przyszyciu oczek zszyłam tył i przód każdej sówki zostawiając tylko małe 
"okienko", aby wypchać sówki miękkim wypełniaczem.


Uformowałam nosek i przymocowałam razem z tyłem sówki.
Pozostało tylko uzupełnić całość miękkimi kuleczkami tak, 
aby wyeksponować uszy i pękate brzuszki.
Na koniec zszyłam niewidzialnym ściegiem okienko, przez które wkładałam wypełniacz 
i przeciągnęłam tasiemkę. 
Ta dam... sówki dla Jasia gotowe...


CAŁUSKI Kochani ...

Godzina 21:30

Kochani, ten wierszyk napisała moja Przyjaciółka z FB Róża Kaczmarek <3 
Bardzo Ci dziękuję Kochana. CAŁUSKI <3 

"A kiedy dochodzisz do tego, 
że Twoje ręce mogą stworzyć coś pięknego, 
to materiał bierzesz w dłonie,
delikatnie przesuwasz palcami, 
układasz kolorami.
Aż tu nagle wyczarowałaś sowy z niebieskimi oczami.
Kubraczki w paseczki mają, jak marynarze wyglądają.
Cudownie mieć takie ręce co czarują,
czarują pięknie i coraz wiecej."