Witam Was Kochani :
Dzisiaj chcę się podzielić z Wami moim kolejnym projektem.
Na „tapecie” mój pierwszy CRAZY PATCHWORK.
Cóż to takiego? Jak jest definicja?
Crazy - czyli szalony, zwariowany :)
Zanim zabrałam się do tworzenia tego szalonego projektu, przyglądałam się, jak to robią inni.
Zasada jest w sumie prosta, zszywamy różnej wielkości i o dowolnym kształcie kawałeczki kontrastowych tkanin. Najważniejsze jest zastosowanie w szwach całej gamy ozdobnych ściegów.
No i okazało się, że nie jestem aż tak szalona. Jednak lubię stonowane barwy tkanin i mimo wszystko symetrię. W crazy patchworku powinno się używać reszek, które zostają nam.
Niestety, ja takowych nie mam. Staram się zawsze dokładnie obliczać ile potrzebuję materiału na dany projekt i bardzo dokładnie planuję wycinanie.
Z resztek mogłabym co najwyżej zrobić aplikację oczka mrówki.
Tak więc, mój crazy patchwork powstał z zestawu tkanin zakupionych w cudownym sklepie w Amsterdamie.
Poniższe zdjęcie pokazuje całość zszytą - zresztą ręcznie :)
Ponieważ niektóre ozdobne ściegi mogą powodować marszczenie się tkaniny a tym samym zniekształcić gotowy wymiar, należy podłożyć dodatkową warstwę tkaniny - będzie to nasz stabilizator.
Aby było nam wygodnie szyć, całość zszyłam bardzo luźną i szeroką fastrygą.
Teraz pozostaje nam tylko wybrać ściegi, kolory nici i... czas zacząć prawdziwą zabawę.
Dodatkowo naszyłam jeszcze aplikację sówek :)
Powiem szczerze, że jest to bardzo pracochłonne...
No i .... mam już dziurę w palcu... niestety, nie umiem używać naparstka.
I jeszcze naszyłam jeżyki, śliczne i kochane maluszki.
Tak rzadko je widuję... a są takie pożyteczne.
Długa drogą jeszcze przede mną, ale chyba będę zadowolona.
Druga poszewka też jest już zszyta i czeka w kolejce na wykończenie. Oczywiście nie będzie identyczna, ale tkaniny pochodzą z tego samego zestawu.
Pozdrawiam Was Kochani i do usłyszenia....
Niby skończyłam. Powinnam tylko zszyć tył podusi.
Ale....
Aby sobie utrudnić, nie, inaczej, aby moja podusia była wyjątkowa, postanowiłam
dodać miękki środek i jeszcze całość przepikować.
-----------------------------------------------------------------
A to efekt po kilku dniach wyszywania.
Ale....
Aby sobie utrudnić, nie, inaczej, aby moja podusia była wyjątkowa, postanowiłam
dodać miękki środek i jeszcze całość przepikować.
Oczywiście, ciągle szyję ręcznie.
Nie wiem, ile czasu mi to zajmie... przy tym projekcie nie liczę godzin spędzonych na tworzeniu.
Mam nadzieję, że będę zadowolona z końcowego efektu.
Do usłyszenia za kilka dni :*