środa, 17 grudnia 2014

Bieżnik "Rajski ogród zimą"

Witam Was Kochani.
Święta tuż, tuż a ja nie mogę przestać szyć... 
Dzisiaj skończyłam bieżnik, który jest przełomowy w moim szyciu. Po raz pierwszy zastosowałam inną technikę naszywania aplikacji oraz ich bardzo proste formy. Zawsze podobały mi się współczesne formy, ale jakoś nie miałam odwagi zacząć. No i nadszedł ten dzień, kiedy natknęłam się gdzieś na podobny wzór w necie. I muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z końcowego efektu. Nareszcie nie będę myślała o abecadle patchworkowym, tylko będę mogła przelewać swoje pomysły bez stresu i z większą swobodą.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim spodoba się taka forma. Ale mam również nadzieję, że i takie wzory znajdą swoich amatorów.

Bieżnik ma wymiary 36 cm na 86 cm i będzie idealną ozdobą na cały zimowy sezon.

A skąd ta nazwa?
Otóż owoce rajskiej jabłoni czekają w naszym ogrodzie na zbiory do pierwszych przymrozków.
Tak więc wraz z owocami jarzębiny są jedynym czerwonym akcentem w zimowej scenerii.

Aplikacje naszywałam cieniowanymi nićmi, od bieli poprzez ciemną zieleń kończąc na kolorze wina.

A to tył bieżnika w trakcie ręcznego podszywania lamóweczki.

I to tyle na dzisiaj... a teraz zabieram się za szycie serduszek, na które naszyję frywolitki.
To moja nowa miłość...

Do usłyszenia... całuski :*

środa, 10 grudnia 2014

Gotowanie w wolnowarze - bigos Koali.

Witam Was Kochani.
Środa, zimno i straszliwie wieje. Za oknem szaro, buro i ponuro.
Ale w domciu.... mmm... zapachy, wspaniałe zapachy.
Dzisiaj chciałabym Wam przybliżyć garnek - tzw. WOLNOWAR.
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze w naszym kraju nikt nie słyszał i nie widział tego cuda, 
ja wraz z mężem Kubą, odkryłam go w USA, u naszych Przyjaciół.
Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia a po spróbowaniu potrawy z niego byłam totalnie, nieuleczalnie chora z miłości.
I pamiętam to jak dzisiaj - a było to... 10 lat temu.
Fran, moja przybrana Siostra, ułożyła w nim mięso pokrojone w dużą kostkę, obłożyła je warzywami i zalała wodą. I to wszystko. Powiedziała, że za 24 godziny będzie pyszna potrawa.
Wtedy nie wierzyłam Jej. Ale następnego dnia, po gotowaniu przez całą noc, zobaczyłam, że faktycznie, zaczyna się coś pysznego dziać. Doprawiła jeszcze całość, wlała przecier pomidorowy i znowu zakryła.
Wieczorem, było to tzw. stew z wołowiny, czyli gulasz.
Przepyszny.
Tak byłam zakochana w tym garze, że wracając do Polski wiozłam go w walizce....
Należało jeszcze tylko dokupić kostkę - transformator, który zmieniał prąd ze 110 ( taki jest w USA) na 220 . Ale to był drobiazg.
Od tego czasu mój wolnowar jest systematycznie używany, między innymi do 
BIGOSU.
No i właśnie dzisiaj, kiedy na dworze jest paskudnie, postanowiłam zrobić mój bigos.
Zaczęłam pichcenie już wczoraj, przygotowując mięso, kiełbasę, boczek i cebulę. 
To wszystko lekko podsmażyłam i wrzuciłam do gara zalewając rosołkiem.
Dołożyłam przyprawy i po równo, kapustę kiszoną i świeżą.
I tyle. Zakryłam naczynie, raz na godzinkę przyciskałam kapustę...
Przed pójściem spać dodałam słoiczek domowego przecieru pomidorowego - oczywiście pomidorki z naszego ogrodu. W tym roku przecier jest wyjątkowo pyszny, bo robił go mój Pan Mąż.


A tak wygląda mój bigos po całym dniu delikatnego gotowania.


A czym jest wolnowar?

Wolnowar jest urządzeniem do wolnego gotowania w temperaturze poniżej 80º C. 
Nie doprowadza potraw do wrzenia, lecz zachowuje i pogłębia ich smak, bez straty istotnych składników odżywczych. Doskonale nadaje się do przygotowywania wszelkiego rodzaju potrawek, bigosów, klopsików, zrazów, gulaszów, zup -zwłaszcza rybnych, sosów - np. grzybowych czy bolognese oraz do duszenia mięs i ryb. Jest więc idealny do potraw, które wymagają długiego gotowania. 

Pięknego dnia, Kochani... :)


piątek, 5 grudnia 2014

Świąteczne smaki z dzieciństwa - pierogi...

Witam was Kochani po dość długiej przerwie.
Dzisiaj nie będzie nic o szyciu tylko o.... pierogach :)
Święta coraz bliżej... niby jeszcze jest czas, ale moje myśli powolutku biegną do tego magicznego dnia.
To już nie te czasy, kiedy na dłuuugo przed świętami zdobywało się dosłownie wszystko...
pomarańcze, mandarynki, orzechy "rzucali" w dobrych delikatesach...
Ustawiały się bardzo długie kolejki, aby te wszystkie smakołyki zdobyć.
Jakaż radość była, kiedy moja Babcia przychodziła do domu po wielu godzinach stania 
w "ogonkach" z pełnymi siatkami tych rarytasów.
I mówiła... Małgosiu, to tylko na święta...
Ślinka leciała i ze smutną minką odchodziłam i po nocach marzyłam, żeby jak najprędzej już były te święta.
Dzisiaj mamy wszystko... na co dzień... co kto chce...
Ale... są takie smaki, które do dzisiejszego dnia kojarzę tylko za świętami i ze wspaniałą, kresową kuchnią mojej Babuni.
Widzę Ją przy stolnicy, z jakim wdziękiem i w jakim ekspresowym tempie przyrządzałam ciasto na pierogi. Niestety, nigdy nie miałam czasu ani... chęci nauczyć się tych wszystkich pychotek od Niej...
Teraz bardzo tego żałuję i ciągle poszukuję przepisów, które są bardzo blisko tych moich smaków z dzieciństwa.
I wiecie co, udało mi się znaleźć i już od kilku lat robię ciasto na pierogi właśnie według tego jednego przepisu.

(zdjęcie pochodzi ze strony http://img1.stylowi.pl//images/items/o/201305/stylowi_pl_kuchnia_pierogi-z-krewetkami-gotowane-na-parze_7693793.jpg )

W naszym domu na święta były zawsze 2 rodzaje pierogów: 
z kapustą, tzw. postne oraz z grzybami do barszczu. 
Na co dzień były oczywiście ruskie pierogi z twarogiem i ziemniakami, z przysmażoną cebulką i obowiązkowo ze skwarkami.  Latem Babcia robiła pierogi z owocami...
Jestem pierogową panną i kocham je wszystkie.
Najważniejsze jest dobre ciasto.

Podam Wam Kochani przepis, który mam od lat z książki Pani Małgorzaty Caprari "Kuchnia kresowa". Sprawdzony i wyśmienity. Pierogi są elastyczne i nie rozklejają się podczas gotowania.
Porcja jest duuuuża.... :) 

CIASTO NA PIEROGI I:

1 kg mąki pszennej
1/2 szklanki gorącego i przegotowanego mleka
4 jajka
10 dag masła
2 łyżki kwaśnej śmietany
sól

Do michy przesiać mąkę ze szczyptą soli, wlać gorące mleko i dodać tłuszcz o temperaturze pokojowej.
Energicznie wyrobić. Ja wyrabiam ciasto w maszynie do chleba....
Dodać jajka i śmietanę i ciągle energicznie wyrabiać.
Należy kontrolować nasze ciasto i w miarę potrzeby dodać ciut mąki lub ciut mleka lub śmietany.

A potem już tylko wałkować, wykrawać kółka i nakładać ulubiony farsz.
Do gotującej się wody zawsze dodaję troszkę tłuszczu -  najlepiej oliwy.

Mam jeszcze inny przepis na ciasto pierogowe. Oba te przepisy wykorzystuję na zmianę.

CIASTO NA PIEROGI II:

1 kg mąki pszennej
3 łyżki oliwy lub oleju słonecznikowego
1/2 szklanki wrzącej wody - uwaga, może być ciut mniej
2-3 jajka
sól

Mąkę przesiać z solą, wysypać na stolnicę i dodać oliwę, wymieszać z mąką tępym nożem.
Następnie dolewać wrzątku. Ciasto ma być elastyczne i lśniące.
Uwaga: jajka wbijamy na końcu, kiedy ciasto ostygnie.
Ale jeśli macie maszynę do chleba, jak najbardziej można jej użyć nastawiając na funkcję szybkiego rozczynania ciasta.

I to wszystko :)

Życzę wspaniałego lepienia pierożków :)