piątek, 8 stycznia 2016

Ocet jabłkowy Koali - z eko produktów...

Witam Was Kochani ponownie w piąteczek :)
Projekt "szyciowy" zakończony i znalazłam czas a przede wszystkim 
naszła mnie wena na zrobienie upragnionego octu jabłkowego.
Kilka lat miałam taki zamiar, ale jakoś brakowało... no właśnie... natchnienia.
 Dzisiaj, przy okazji pichcenia ukochanych racuszków przypomniałam sobie
o wspaniałych jabłkach, które dostałam od sąsiada.
Chyba wszyscy już wiemy, że ocet jabłkowy poza walorami smakowymi, które wzbogacają  potrawy 
ma wiele cennych właściwości leczniczych, ponieważ zawiera dużo  łatwo przyswajalnych witamin 
i mikroelementów, oczyszcza organizm z toksyn i ułatwia przyswajanie wapnia.
Ale uwaga, najlepszy jest taki, który zrobimy ze zdrowych, bez chemii jabłek... czyli z własnego ogródka albo od sąsiada, 
jak w moim przypadku. 
Moje jabłonki są jeszcze młode i niestety, nie mam tyle owoców, 
ale za rok, za dwa już będą wspaniale owocować.
No to zabieram się do pracy.

Przygotowałam słój, mój był jakiś niewymiarowy, ponad litrowy, 
nie miałam do niego wieczka, ale ono jest nie potrzebne.
Słój bardzo dobrze wymyłam i wyparzyłam.
Jabłka - na oko - 7-8 sporych jabłek, bez ogonków ale z gniazdami nasiennymi,
porządnie umyłam, pokroiłam na kawałeczki i przełożyłam do słoja.


W między czasie ugotowałam ok. 1 litra wody i do letniej włożyłam 4 łyżki miodu.
Zakłada się 1 łyżkę miodu na 250 ml wody.
Oczywiście dodałam miodu z pasieki innego sąsiada :) :) :)


Całość dobrze wymieszałam i zalałam jabłuszka.


Już wygląda wspaniale....


Takiego słoja nie zakręcamy, ale zakrywamy czymś przewiewnym. 
W moim wypadku wykorzystałam skrawek naturalnego lnu, zacisnęłam recepturką
i pozostawię w ciepłym miejscu na ok. 4 tygodnie. 
Jeszcze muszę tylko nalepić na słój karteczkę z dzisiejszą datą
i to będzie koniec.
Ale, muszę pamiętać, aby od czasu do czasu mieszać drewnianą łyżką, 
a kiedy przestanie się pienić i fermentacja dobiegnie końca, 
będę przelewać przez gazę do butelek i odstawię w chłodne miejsce. 
Najważniejsze - ocet jabłkowy nie psuje się, ponieważ sam w sobie jest konserwantem.


Dzisiaj jestem przeszczęśliwa...
Lniany bieżnik zakończony, pyszne racuszki usmażone i zjedzone ze smakiem
a co najważniejsze, zrealizowałam swój plan zrobienia wspaniałego i zdrowego octu jabłkowego.
A teraz... czas na relaks...
CAŁUSKI :* :* :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz