tag:blogger.com,1999:blog-6351409602949919909.post5033543813834665012..comments2023-04-16T17:46:02.240+02:00Comments on Koala's Patchwork Dream: Pielęgnacja patchworków...koalaspatchworkdreamhttp://www.blogger.com/profile/17994121728949371673noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-6351409602949919909.post-50095441664937080072016-05-20T12:41:33.130+02:002016-05-20T12:41:33.130+02:00Czemu zabolało? Przecież to rzeczy użytkowe. Mają ...Czemu zabolało? Przecież to rzeczy użytkowe. Mają przejść wszystkie "burze" a nie leżeć w szafie i czekać "na okazję" do przewietrzenia :D Suszarki ma już coraz więcej osób. Oczywiście można suszyć normalnie rozwieszając i prasując po wysuszeniu. No ale dobrze, trochę na zasadzie "zaczepki" napisałam - przyznaję się ;) Moich tzw.narzut wystawowych nie piorę w ogóle. Przechodzą "gehennę" przy wszelkich wysyłkach i podróżach. Wiadomo, że są "macane" przez wiele rąk podczas takich wojaży. Żadna quilterka w Stanach nie pierze swoich wystawowych prac ( z tego co mi wiadomo). A pomijając te wystawowe - wszelkie inne mają służyć ludziom na co dzień. Taka ich "praca", więc powinny dobrze znosić takie traktowanie o jakim pisałam. Widziałam i "macałam" quilty w Stanach po praniu w pralce na "warm" i suszeniu też na "warm" ( bo przecież amerykanki nie mają zaznaczonych temperatur w tych urządzeniach - jest tylko "warm i cold" - po co sobie zawracać głowę jakimiś trudnymi rzeczami ;) ) i nie dekatyzują, bo w większości kroją z belki potrzebną ilośc i od razu zszywają te kawałki :D Szkoda czasu na te "obróbki". Ale mówię oczywiście o bawełnie na patchworki a ta jak wiadomo ma zupełnie inny proces technologiczny powstania jak inne tkaniny bawełniane. I właśnie dlatego, że inaczej ją produkują jej zadanie takie, żeby przetrwać jak najwięcej i jak najdłużej w stanie dobrym. Buziaczki , Małgosia ps. ciekawe, że nie dostałam powiadomienia na maila a przecież napisałam swój adres... Margaret Lehmannhttps://www.blogger.com/profile/01604874149168047266noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6351409602949919909.post-31143665851168255842016-05-19T08:13:36.901+02:002016-05-19T08:13:36.901+02:00witam Cię Małgosiu i miło mi, że udało Ci się dotr...witam Cię Małgosiu i miło mi, że udało Ci się dotrzeć do mnie. Aż mnie serce zabolało, kiedy przeczytałam jak traktujesz swoje cuda :) Serio... nigdy nie miałam takiej odwagi... Odnośnie suszenia.... gdybym miała suszarkę, takie jak są w USA, z dużym bębnem, też pewnie bym suszyła w taki sposób. Ale mam tylko pralko - suszarkę. A ona do chłodzenia pobiera i wypuszcza dużo wody. Jako że mieszkam na wsi i mam szambo, muszę oszczędzać wodę... Poza tym, wiekszość Polaków nie posiada takich suszarek....A dekatyzuję zawsze, wszystko... taka stara szkoła mojej pierwszej nauczycielki na Alasce... tak już mam... nawet najmniejsze kawałeczki dekatyzuję, charm pack, jelly roll także :) wiem, to masakryczna praca, żeby utrzymać potem kształt, ale ja już tak mam. No i lubię prasować swoje quilty... takie małe zboczenie :) Pozdrawiam Cię serdecznie i jak tylko dzisiaj się wyrobię z multum spraw, zaraz pobiegnę do Ciebie w odwedziny :) całuski :*koalaspatchworkdreamhttps://www.blogger.com/profile/17994121728949371673noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6351409602949919909.post-44450073625612331452016-05-18T23:30:02.859+02:002016-05-18T23:30:02.859+02:00Dzień dobry, a właściwie dobry wieczór! Przypadkie...Dzień dobry, a właściwie dobry wieczór! Przypadkiem zupełnie trafiłam tutaj i może nie będzie źle odebrane, jeśli wtrącę słówko : ja traktuję patchworki bardzo "drastycznie" piorę w pralce ( oczywiście proszek a nie płyn, bo wiadomo, ze proszek dla bawełny lepszy) i suszę w suszarce. I te z aplikacjami i te bez nich A że suszę w suszarce to nie prasuję( szkoda czasu). A poza tym nie dekatyzuję tkanin ani ociepliny ;) A na koniec, powtórzę za "Anonimowym" - bardzo fajny blog :D Pozdrawiam, też Małgosia lecz z Silesian Quilt ;) i dobrej nocki O:-) Margaret Lehmannhttps://www.blogger.com/profile/01604874149168047266noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6351409602949919909.post-58201977697095216372013-11-07T14:16:26.944+01:002013-11-07T14:16:26.944+01:00dzięki za wspaniały wpis.
Ja jednak z tym parowni...dzięki za wspaniały wpis. <br />Ja jednak z tym parownikiem uważam. Ponieważ moje patchworki mają dużo aplikacji na flizelinie, nie należy z tym przesadzać. Tam, gdzie ich nie ma - taki parownik to najlepsza sprawa, zgadzam się <3 <br />Pozdrawiam :)koalaspatchworkdreamhttps://www.blogger.com/profile/17994121728949371673noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6351409602949919909.post-53118301980198535602013-11-07T11:59:27.489+01:002013-11-07T11:59:27.489+01:00ja, między innymi ze względu na moje patchworki, z...ja, między innymi ze względu na moje patchworki, zaopatrzyłam się w generator pary philipsa:) uważam, że prasowanie takim sprzętem jest dużo bezpieczniejsze jednak, bo prasuje głównie para (im większy wyrzut pary tym lepiej), nawet nie muszę ustawiać temperatury, bo stopy w ogóle nie dociskam, mogę też prasować nad materiałem albo w pionie, np. zasłonki wiszące czasem przeprasuję ;) polecam przy zakupie nowego żelazka zastanowić się nad takim sprzętem:) Bardzo fajny blog, pozdrawiamAnonymousnoreply@blogger.com